Dzisiaj w naszej szkole, odbył się już XIV Festiwal Nauki, który w tym roku zaistniał pod hasłem "Międzynarodowy Rok Zrównoważonej Turystyki Dla Rozwoju 2017". Wykład inauguracyjny na temat zdobycia Korony Ziemi poprowadził Pan Mariusz Szczuraszek, z którym miałam przyjemność przeprowadzić wywiad.
1. Czy mogłabym prosić, aby krótko Pan siebie przedstawił?
Nazywam się Mariusz Szczuraszek. Urodziłem się w Ostrowie Wielkopolskim. Chodziłem do Szkoły Podstawowej nr7, następnie do Liceum nr3. Ukończyłem Politechnikę Wrocławską. Z zawodu jestem architektem. Pracuję aktywnie, projektujemy rzeczy na terenie całego kraju. Natomiast poza pracą trzeba mieć jeszcze jakieś hobby, zainteresowania. Tak się akurat stało, że 17 lat temu zaraziłem się górami. No i, tak to się wszystko zaczęło. Najpierw pierwsze góry, później następne. Potem zrodził się, jakby plan zamknięcia tego projektu i szczęśliwie się udało, właśnie w tym roku go zakończyć. I rzeczywiście, góry i wyprawy górskie stały się moją pasją życiową.
2. Jak wyglądały przygotowania do wyprawy? Skąd pomysł, aby zdobyć Koronę Ziemi?
Ten pomysł się rodził, nic nie było od razu. Nic nie było od początku zaplanowane. Te plany w trakcie różnych okoliczności, które człowieka w życiu spotykają, one się rodzą i krystalizują. Także mój się krystalizował trochę później, nie po pierwszej górze, ale może rzeczywiście po trzeciej, gdy zauważyłem, że coś zacząłem i warto to kontynuować, i skończyć.
3. Czy czuł się Pan wspierany? Miał Pan kontakt z rodziną?
Tak, tak. Tam gdzie się dało, to oczywiście korzystałem z telefonu lub internetu i kontakt był stały, a w tej chwili środki techniczne umożliwiają nam komunikację. Nawet ze szczytu góry, za pomocą telefonu satelitarnego, można powiedzieć najbliższym, że jesteśmy cali, nic nam się nie stało.
4. Co Pan czuł, gdy zdobył Pan upragniony szczyt?
Szczerze, no to ulgę. Ulgę wówczas tylko z tego powodu, że nie trzeba tam wracać, ponieważ jeśli coś się chce w życiu robić, to bałem się, że będę to robić do skutku, czyli jeżeli nie udałoby mi się wejść za pierwszym razem, to próbowałbym tam wrócić. Tak do końca to, ani to przyjemne fizycznie, ani psychicznie. Także będąc na tym szczycie, i po zejściu, dominowało mną uczucie, że jestem zadowolony, że nie będę musiał tam wracać.
5. Co Pan czuł wracając do domu i rodzinnego miasta? Jak został Pan powitany?
Przywitano oczywiście bardzo serdecznie. Czułem pewny rodzaj spełnienia, bo jeżeli zamyka się realizację tak długotrwałego planu, to człowiek jest zadowolony z tego, co chciał zrobić.
Bardzo dziękuję za wywiad Panu Mariuszowi. Wykład był bardzo ciekawy. Życzymy dalszych sukcesów.
1. Czy mogłabym prosić, aby krótko Pan siebie przedstawił?
Nazywam się Mariusz Szczuraszek. Urodziłem się w Ostrowie Wielkopolskim. Chodziłem do Szkoły Podstawowej nr7, następnie do Liceum nr3. Ukończyłem Politechnikę Wrocławską. Z zawodu jestem architektem. Pracuję aktywnie, projektujemy rzeczy na terenie całego kraju. Natomiast poza pracą trzeba mieć jeszcze jakieś hobby, zainteresowania. Tak się akurat stało, że 17 lat temu zaraziłem się górami. No i, tak to się wszystko zaczęło. Najpierw pierwsze góry, później następne. Potem zrodził się, jakby plan zamknięcia tego projektu i szczęśliwie się udało, właśnie w tym roku go zakończyć. I rzeczywiście, góry i wyprawy górskie stały się moją pasją życiową.
2. Jak wyglądały przygotowania do wyprawy? Skąd pomysł, aby zdobyć Koronę Ziemi?
Ten pomysł się rodził, nic nie było od razu. Nic nie było od początku zaplanowane. Te plany w trakcie różnych okoliczności, które człowieka w życiu spotykają, one się rodzą i krystalizują. Także mój się krystalizował trochę później, nie po pierwszej górze, ale może rzeczywiście po trzeciej, gdy zauważyłem, że coś zacząłem i warto to kontynuować, i skończyć.
3. Czy czuł się Pan wspierany? Miał Pan kontakt z rodziną?
Tak, tak. Tam gdzie się dało, to oczywiście korzystałem z telefonu lub internetu i kontakt był stały, a w tej chwili środki techniczne umożliwiają nam komunikację. Nawet ze szczytu góry, za pomocą telefonu satelitarnego, można powiedzieć najbliższym, że jesteśmy cali, nic nam się nie stało.
4. Co Pan czuł, gdy zdobył Pan upragniony szczyt?
Szczerze, no to ulgę. Ulgę wówczas tylko z tego powodu, że nie trzeba tam wracać, ponieważ jeśli coś się chce w życiu robić, to bałem się, że będę to robić do skutku, czyli jeżeli nie udałoby mi się wejść za pierwszym razem, to próbowałbym tam wrócić. Tak do końca to, ani to przyjemne fizycznie, ani psychicznie. Także będąc na tym szczycie, i po zejściu, dominowało mną uczucie, że jestem zadowolony, że nie będę musiał tam wracać.
5. Co Pan czuł wracając do domu i rodzinnego miasta? Jak został Pan powitany?
Przywitano oczywiście bardzo serdecznie. Czułem pewny rodzaj spełnienia, bo jeżeli zamyka się realizację tak długotrwałego planu, to człowiek jest zadowolony z tego, co chciał zrobić.
Bardzo dziękuję za wywiad Panu Mariuszowi. Wykład był bardzo ciekawy. Życzymy dalszych sukcesów.
Berry.
Komentarze
Prześlij komentarz